Jest to scenariusz trzydziestego siódmego odcinka pierwszego sezonu serialu produkcji DreamWorks, Pingwiny z Madagaskaru, "Byłem żywym trupem", wyemitowanego w USA 24 października 2009 roku, a w Polsce 31 października 2010 roku. W tym odcinku, gdy Skipper łamie skrzydło, i jest zabrany do szpitala, Kowalski wraz z Szeregowym i Rico myślą, że jest zombiem, co pokazuje ciało pingwina pokryte papierem.
Byłem żywym trupem
SCENA PIERWSZA: PARK
(W parku pingwiny siedząc na drzewie próbują złapać dużą ilość cebulki do ryby wprost z budki z hot dogami. Kamera pokazuje na chłopca, który dostaje hot doga od sprzedawcy)
Szeregowy: O jej! Chyba Rico coś złapał! (Kamera jest skierowana na wiadro pełne siekanej cebulki.)
Skipper: Teraz powoli i z wyczuciem. I pamiętajcie, z wędką jak na Gwiazdkę, czasem trzeba się szarpnąć. (Rico ciągnie wędkę jeszcze mocniej, a Kowalski bierze talerz, na który spada cebulka z wiadra.)
Kowalski: I mam cię! Nieźle.
Szeregowy: Siekana cebulka! (Szeregowy nabiera na rybę cebulę, tak samo jak i Rico, tyle że trzyma rybę ustami.)
Kowalski: (Przysuwa talerz cebuli do Skippera.) Cebulki, szefie?
Skipper: Nie, dziękuję. Zasadzam się na większą sztukę, a konkretnie na cielęcy serdelek. (Pingwiny się dziwią odpowiedzią szefa. Pingwin ciągnie cały czas wędkę.) No, i mam cię, cielęcinko! (Niestety, sprzedawca zamyka klapę budki, w której znajdują się hot dogi, a w niej hak wędki Skippera, następnie budka jest ciągnięta.) Osz! A ten dokąd? (Kiedy budka jest ciągnięta, Skipper spada z drzewa.)
Szeregowy: Szefie!
Skipper: (Spadając, trafia na na trzy gałęzie, oraz piszczy z bólu. Następnie spada na trawę, a za nim przychodzą pingwiny.) Jeszcze cię kiedyś dopadnę, cielęcy serdelku!
Szeregowy: Nic panu nie jest?
Skipper: Ehhh, słodki Szeregowy, miałem już w życiu kilka okazji, żeby nauczyć się amortyzacji.
Kowalski: No, grunt to się nie łamać...(Zauważa złamane skrzydło Skippera.) Złamanie, złamanie, złamanie! (Chłopaki krzyczą z tego powodu.)
Skipper: (Pokazuje złamane skrzydło.) Co? To? To...tylko draśnięcie.
Kowalski: Sze-e-e-fie? Ja, ja nie sądzę, żeby to było dra-dra-draśnięcie, powinien pan pójść do lekarza.
Skipper: Do lekarza? Do tego sadysty ze strzykawką? Dziękuję bardzo.
Szeregowy: (Odsłania oczy.) Ale szefie, niech pan spojrzy! Skrzydła się tak nie wyginają!
Skipper: Zawsze byłem wyjątkowo giętki. (Dotyka swojego skrzydła, które go zaczyna boleć, a chłopcy znów się boją.)
Kowalski: A jak to jest co innego?
Szeregowy: Super! Czyli zgodnie z planem idziemy grać w siatkę, tak? (Scena się przenosi do sztabu pingwinów na zewnątrz, gdzie grają w siatkówkę.)
SCENA DRUGA: SZTAB PINGWINÓW (NA ZEWNĄTRZ)
Kowalski: Szefie, ścina do pana! (Gdy Kowalski odbija piłkę siatkową w stronę Skippera, ta trafia na złamane skrzydło pingwina, które go boli.)
Szeregowy: Wszystko gra, szefie?
Skipper: A co ma nie grać!? (Macha złamanym skrzydłem.)
Szeregowy: Super! To zgodnie z planem idziemy się siłować ze słoniem, tak? (Następna scena się przenosi do wybiegu Burta, w którym Skipper siłuje się z nim.)
SCENA TRZECIA: WYBIEG SŁONIA
(Gdy trąba Burta dotyka mocno skrzydła Skippera, znowu cierpi z bólu.)
Burt: (Macha trąbą ze szczęścia.) Nareszcie mi się udało!
Skipper: Prze-prze-przez przypadek domagam się rewanżu.
Kowalski: Szefie? Czy pana wyjątkowo giętkie skrzydło właśnie zaczyna puchnąć?
Skipper: (Kamera pokazuje na Skippera i jego puchnące skrzydło.) Nie, wydaje wam się.
Szeregowy: Super! To zgodnie z planem ćwiczymy przybijanie piątki! (Skipper się śmieje nerwowo, a następna scena pokazuje powrót do sztabu pingwinów, gdzie przybijają sobie piątki.)
SCENA CZWARTA: SZTAB PINGWINÓW (NA ZEWNĄTRZ)
(Kowalski wraz z Szeregowym przybijają piątki krzycząc ze szczęścia. Natomiast Skipper i Rico przybijają piątkę, gdy Rico mocno ją przybija, pingwin cały czas cierpi z bólu i spada.)
Szeregowy: Najlepszy dowód, że trzeba ćwiczyć. (Kowalski kiwa głową.)
Alice: (Przychodząc do wybiegu.) Ohhhhh! Matko, co ty sobie zrobiłeś? No, jak to wygląda? (Strażniczka dotyka nieznane miejsce w skrzydle Skippera, a chłopaki się tym brzydzą.) Ahh, na pewno wdało się zakażenie. (Wychodzi z wybiegu.)
Szeregowy: (Oddycha głęboko.) Zakażenie? (Scena się przenosi do Kliniki, gdzie Alice i doktor sprawdzają skrzydło Skippera.)
SCENA PIĄTA: KLINIKA DLA ZWIERZĄT
Doktor: (Sprawdzając rentgen skrzydła Skipper'a, który rusza swoim ciałem obok klatki wraz z Alice.) No cóż, faktycznie złamane. (Skipper zaczyna krzyczeć głośniej z bólu skacząc, a potem spada, doktor się śmieje.) Nie ma się czego bać, koleżko, wiem, że nie lubisz, tych wielkich, strasznych igieł, dlatego użyjemy maści znieczulającej.
Skipper: Ach, tak? Dotknij mnie, a zafunduję ci takie znieczulenie, że ci ta maść... (Doktor smaruje maścią skrzydło Skippera. Po nim pingwin bełkocze.)
Doktor: (Nakłada bandaż.) Podałem środek zwiotczający, żeby złagodzić ból. Unieruchomiłem skrzydło, więc powinno się zrastać.
Alice: Tak? Fajnie, czyli nie obcinamy, czy coś?
Doktor: (Bierze w ręce Skippera do klatki.) Może przez kilka dni zatrzymam go na obserwacji, ale nic mu nie będzie. (Pytając pingwina.) W porządku, koleżko? (Zamyka klatkę, oraz zostawia Skippera wychodząc z Alice.)
(Skipper wstaje. Ma on zawroty głowy, bełkocze słowo "złamanie". Jego wzrok się zmienia z mglistego na zwykły i widzi drugą stronę pokoju lekarskiego na przeciw, a kamera przybliża na otwarte okno, pingwin znowu bełkocze. Otwiera klatkę i wyskakuje z niej, znowu wstaje i widzi okno. Chce do niego szybko wskoczyć, ale z powodu słabego wzroku po sytuacji z maścią, wpada na ścianę i znowu spada. Następnie idzie pod półkę, i bierze rolkę bandaża lekarskiego. Rzuca bandażem w guzik telewizora krzycząc, ale bandaż później spada na niego. W telewizji włącza się czarno-biała opera mydlana, w której występują aktorzy grający lekarza i lekarkę.)
Aktorka: Oh, panie doktorze! (Skipper wzdycha.) Zdążyliśmy z operacją na czas?
Aktor: Cóż, siostro, zawsze jest czas...na miłość! (Lekarka wplata się w ramiona lekarza zaczynając się całować. Skipper nie może znieść tego widoku, co powoduje, że znowu rzuca rolką bandaża, która wpada za telewizor. Skipper się szaleńczo cieszy.)
SCENA SZÓSTA: KLINIKA DLA ZWIERZĄT (NA ZEWNĄTRZ/WEWNĄTRZ)
(Kowalski, Rico i Szeregowy wysuwają się z poza ściany, jadą brzuchem po chodniku, i każdy z nich wskakuje, jeden po drugim.)
Kowalski: No, dobra, Szeregowy. A teraz dokładnie opiszcie nam, co tam widzicie.
Szeregowy: Eeeee...ścianę. (Kowalski się dziwi.) Wygląda, że z cegieł.
Kowalski: Ahhhh, jesteśmy za krótcy o jednego pingwina. Jak mamy ustalić, co dzieje się z szefem, skoro nie możemy nawet...
Szeregowy: (Zaczyna słyszeć operę mydlaną, która leci w telewizji.) Słyszysz? (Przykłada ucho.)
Aktorka: Panie doktorze, przecież musi być jakaś nadzieja!
Aktor: Obawiam się, że zakażenie zaszło już zbyt daleko. Dotarło do mózgu, (Szeregowy jest przestraszony.) i, i natygowało, strasznie natygowało. (Szeregowy zaczyna się bardziej bać. Wewnątrz kliniki Skipper wspina się po bandażu i ma problemy z głosem, pingwin na zewnątrz znowu się martwi.) Teraz nie możemy już mu pomóc. (Słyszany jest bełkot Skippera.)
Kowalski: (Zmartwiony.) Zakażenie...
Szeregowy: Wiecie? To ładnie, że ściągnęli orkiestrę, żeby zrobić nastrój. (Rico zaczyna być zmartwiony.)
Aktor: (Skipper cały czas się wspina.) Tak mi przykro, to koniec. (Po tej kwestii, Skipper swoją stopą wyłącza telewizor i spada do wiaderka, które tak samo spada. Następnie przypadkowo na niego spada niezakręcony puder dziecięcy, który wpada do gardła pingwina, powoduje u niego też duszenie się i ostry kaszel. Szeregowy zaczyna się jeszcze bardziej martwić i słyszy wszystko, też dźwięk spadającego wiaderka.)
Szeregowy: O matko, on zgasł! To, to, to takie straszne! (Wyskakuje z głowy Rico, tak samo jak i on z głowy Kowalskiego.) Co mamy robić?
Kowalski: Uczcijmy jego pamięć tak, jakby sobie tego życzył. W krótkich, oszczędnych, żołnierskich słowach. (Salutuje.)
SCENA SIÓDMA: SZTAB PINGWINÓW (WEWNĄTRZ)
(Pingwiny się przytulają do siebie płacząc z powodu ostrych zdarzeń z szefem. Rico wyciąga wymiotując zdjęcie Skippera trzymając je.)
Szeregowy: (Kamera pokazuje na zdjęcie w ramce.) Sze-sze-sze-sze-szefie!
Rico: (Pingwiny cały czas płaczą, a Rico mocniej trzyma zdjęcie lamentując.) Wróć, wróć, wróć!