Jest to scenariusz drugiej połowy siódmego odcinka pierwszego sezonu serialu produkcji DreamWorks Animation, Pingwiny z Madagaskaru, "Król Maurice Pierwszy", wyemitowanego w Stanach Zjednoczonych 18 kwietnia 2009 roku, natomiast w Polsce 5 grudnia 2009 roku. Król Julian zostaje zabrany do szpitala dla zwierząt, co oznacza że wybiegu dla lemurów muszą pilnować Maurice i Mort. Jednakże kiedy Maurice siada na tronie Juliana i je jego ulubione jagody, staje się on bardziej niemiłosierny, oznajmia, że jest królem i przejmuje całkowitą władzę nad zoo w Central Parku.
Król Maurice Pierwszy[]
Scena I: Wybieg dla pingwinów (wewnątrz)[]
Ujęcie na zewnętrzną część wybiegu dla pingwinów.
Skipper: No, to ja też stawiam pstrąga...
W środku bazy pingwiny grają w grę karcianą i siedzą razem przy stole. Na środku stołu stoi miska dla psa z rybami.
Skipper: (Wrzucając dwie ryby do miski dla psa.) I dorzucam dwa szproty.
Kowalski: Hmm...
Szeregowy: (Próbując sprawdzić, jak wygląda jego karta. Jego oczy przesuwają się w różne strony.) Ach, szefie, a jak ta gra się nazywa?
Skipper: Wombat na cztery asy. (Odwraca się i mówi do Kowalskiego.) Gracie, czy nie, Kowalski?
Kowalski sortuje ponownie swoje karty, a Rico pije sobie sok. Pingwin beka, jednakże to sprawia, że przez przypadek zwraca on asa pik, który chwyta Skipper. Pingwin oddaje kartę Rico rzucając ją jak boomerang, ale trafia w stół przed jego oczami. Rico czuje winę.
Skipper: Wiecie, że w Tasmanii za oszukiwanie w Wombata z automatu jest pluton?
Rico zwraca dodatkowe cztery karty na stół: as pik, as trefl, as karo i as kier. Nerwowo się chichocze. Po chwili z zewnątrz bazy słychać niesamowicie psychiczny śmiech.
Szeregowy: Śmieszne. Nie wiedziałem, że w naszym zoo są jakieś hieny.
Skipper: Bo nie ma.
Nastaje przejście do kolejnej sceny. Cienie pingwinów przyjmujących pozy walki są na tle z pomarańczowo-żółtymi pasami tworzącymi coś w stylu słońca.
Scena II: Zoo w Central Parku[]
Pingwiny idą sprawdzić co się dzieje. Stoją oni za ścianą, która działa jako ich kryjówka. Robią kilka kroków dalej, wysuwają się za ściany i zachłystują się na widok Alice trzymającej klatkę. Ponownie się ukrywają za ścianą.
Skipper: Klawisz na dwunastej. Znikać, znikać, panowie!
Pingwiny uciekają i przyjmują takie same pozy, jak na swoich cieniach które znajdują się na znaku prowadzącym do ich wybiegu. Obok nich przechodzi Alice z wcześniej wspomnianą klatką.
Alice: Hmm... hah.
Okazuje się, że psychicznie śmiejącym się zwierzęciem które znajduje się w klatce jest Król Julian. Wyciąga on swoją rękę z jej drzwiczek i nią prawie dotyka Szeregowego. Pingwin odsuwa się i jęczy ze strachu słysząc szaleńczy chichot lemura.
Alice: (Wzdycha zirytowana i przewraca oczami.) Oj, przestań. Chodźmy do tego szpitala zanim zwariuje.
Alice idzie do szpitala dla zwierząt wraz z klatką w której jest śmiejący się maniakalnie Król Julian. Pingwiny pędzą jak najszybciej do wybiegu dla lemurów, każdy z nich stoi jeden na drugim i wskakują do habitatu.
Scena III: Wybieg dla lemurów[]
Pingwiny trafiają na ceglany piedestał na wybiegu lemurów przyjmując pozy walki. Szeregowy stoi w centrum twarzą w twarz z Maurice'm.
Szeregowy: (Odsuwa się i delikatnie krzyczy.) No. Cześć, Maurice.
Skipper: Maurice, zarys sytuacji w trzech słowach lub mniej.
Maurice: (Jąka się.) No, więc...
Skipper: Nie zrozumiałem. Może być w czterech.
Maurice: Kiedy nie wiem, czy...
Skipper: Niech będzie pięć.
Maurice: No, ale daj mi powiedzieć!
Skipper: Dobrze, niech będzie w sześciu słowach, ale przez ciebie tracimy cenny czas!
Maurice: (Traci swój temperament.) No, Król Julian! Zamknęli go w klatce i zabrali do szpitala!
Mort stoi obok tronu Juliana i trzyma jego koronę szlochając.
Mort: (Podrzuca koronę do góry.) Tak mi go brak...
Maurice wspina się po drabinie prowadzącej do tronu Juliana. Bierze miskę z jego ulubionymi jagodami.
Maurice: Yych, siedział sobie na tronie przegryzając swoje ulubione, czerwone jagody i nagle (Wyskakuje z tronu i stęka z wysiłku) no, kompletnie mu odbiło. (Wyrzuca miskę, która trafia na tron.)
Rico zwraca dżokera i pokazuje go pingwinom.
Maurice: (Kontynuuje.) Zaczął się ślinić i oczy mu zaszły krwią!
Skipper: (Nie czując zaskoczenia.) Ta? To mniej więcej tak, jak zwykle, nie? (Rico kiwa dynamicznie głową w górę i w dół.)
Maurice: O, nie. Znacznie gorzej. I jeszcze ten okropny śmiech! Mniej więcej o taki, o.
Maurice kładzie swoje dłonie na ramionach Skippera. Zwierzęta stoją razem twarzą w twarz, a lemur udaje szaleńczy śmiech Juliana z wcześniejszej części dnia.
Maurice: Mniej więcej.
Skipper: (Odsuwa się od Maurice'a.) Mniejsza o szczegóły, pytanie kiedy go wypisują.
Maurice: (Siada za drabiną prowadzącą do tronu Juliana.) A czy ja wiem? Jestem tylko doradcą. Jak nie mam komu doradzać, to nie wiem, co myśleć! Ktoś musi sprawować władzę!
Skipper: (Zakłada koronę Juliana na głowę Maurice'a.) No, to zostałeś królem.
Maurice: (Zachłystuje się z szoku.) Ja? (Jąka się.) Może jestem prawą ręką króla, ale wiesz, jak prawa ręka króla wyciąga rękę po władzę, to ręczę ci, że wtedy król—
Skipper: (Przerywa mu.) Dosyć tego, żołnierzu! Dopóki Ogoniasty nie wróci, ktoś musi go zastępować. Porządek musi być, tak?
Maurice: Ale, ja...
Skipper: Albo ty (Wskazuje na Morta), albo mazgaj.
Mort siedzi skulony po drugiej stronie piedestału ze skulonymi nogami i szlocha. Dociera do niego fala stresu, co sprawia, że spada on z piedestału.
Maurice: Dobrze, ustąpię dla dobra korony. (Wskakuje na tron.) Ale to Julian zawsze będzie naszym jedynym, prawdziwym królem! (Wkłada koronę Juliana na czubek liścia.) O.
Scena IV: Wybieg dla lemurów, kilka godzin później[]
Maurice i Mort sprzątają w oczekiwaniu na powrót Juliana swój wybieg. Pierwszy z nich wyciera kurz z tronu lemura, a drugi piedestał od lewej do prawej oraz sobie nuci.
Maurice: (Czuje ogromną satysfakcję.) Uuu-he-he! Ależ sobie pięknie radzimy, co? (Wspina się po drabinie prowadzącej do tronu.) Jak Król Julian już wróci, to wszystko będzie aż lśniło czystością! (Wyciera kurz z tronu.)
Mort: Król będzie taki szczęśliwy!
Maurice: No! Właśnie! (Zmęczonym tonem.) A my będziemy tacy zmęczeni...
Maurice ma zamiar usiąść na tronie, ale rezygnuje z tego kiedy zdaje sobie sprawę, że na nim może tylko usiąść Julian.
Maurice: O, zgrozo! (Wyciera ponownie kurz z tronu.) O mały włos nie usiadłem na królewskim tronie, przecież to nie do pomyślenia! (Zastanawia się przez chwilę.) Z drugiej strony... co to szkodzi? (Siada na tronie i przypisuje zadanie Mortowi.) Mort, bądź tak dobry i dopompuj trochę powietrza do skakalni. Oczywiście, jeśli możesz, he-he.
Mort: Chętnie! (Przerywa wycieranie kurzy i idzie do skakalni.)
Mort dmucha w dziurkę przez którą przedostaje się powietrze do skakalni czterokrotnie, ale gdy to robi do jego ciała dostaje się również dużo tlenu i to sprawia, że po chwili wygląda jak balon.
Maurice: Mmm, stąd jest widok na całe zoo!
Maurice zauważa miskę z jagodami Juliana stojącą na podłokietniku tronu Juliana.
Maurice: No, przecież jedną mogę. (Bierze jedną jagodę do ręki i ją je.) Mmm, to całkiem smaczne! No, to jeszcze tylko jedną. Albo dwie. (Je dwie jagody i się śmieje ponownie.)
Wyraz twarzy Maurice'a po tym momencie zamienia się na złowieszczy.
Maurice: (Złowieszczo.) Zdrowie króla. (Złowieszczo się śmieje.)
Scena V: Wybieg dla lemurów, noc[]
Przejście do kolejnej sceny. Jest noc. Mort śpi pod ceglanym piedestałem i wydaje cichutki odgłos, gdyż trzęsie się ze zimna. Po chwili tajemnicze zwierzę przebiega obok miejsca w którym odpoczywał mały lemur. Mort się budzi i wstaje. Zaczyna czuć on niepokój, jednak się on bardziej nasila kiedy widzi zwierzę przebiegające obok niego ponownie i chichoczące się maniakalnie. Kamera odsuwa się od Morta, a na pierwszym planie widać pustą miskę, natomiast na drugim rozrzucone jagody. Przestraszony Mort widzi chowającego się w buszu Maurice'a, który otwiera swoje przekrwione oczy, śmieje się złowieszczo i ucieka w różne strony. Jego poziom szaleństwa budzi w Morcie ogromny strach, przez co bardzo jęczy. Maurice zakłada koronę Juliana i podchodzi do Morta, który głośniej jęczy z powodu bycia w większym niebezpieczeństwie. Słyszymy na koniec dźwięk ogromnej błyskawicy, która przedostaje się przez bardzo czarne chmury.
Scena VI: Wybieg dla pingwinów (wewnątrz)[]
Ujęcie na zewnętrzną część wybiegu pingwinów. W jej środkowej części widzimy jak Skipper stoi do góry nogami i tasuje talię kart.
Skipper: Z kolei tę grę swego czasu wymyślił pewien węgierski akrobata. Węgrzy to dziwny naród.
Skipper rozdaje karty poprzez rzucanie ich sprytnie w stronę reszty pingwinów. Kamera się odwraca i lekko odsuwa aby ukazać ich także stojących do góry nogami. Po sekundzie noszący koronę Juliana oraz ciągnący Morta za ogon Maurice wkracza do bazy pingwinów, co jest przedstawione z perspektywy Skippera.
Skipper: Lemury to chyba rzadko pukają, biedne.
Maurice: (Ujęcie z perspektywy Skippera.) Milczeć!
Pingwiny wstają i stoją przed Maurice'm oraz przestraszonym Mortem.
Maurice: Ja, Maurice. (Śmieje się złowieszczo i stawia swoją stopę na ogonie Morta.) Najpotężniejszy władca lemurów, brzmi nieźle, nie? Żądam, aby wszystkie zwierzęta w zoo ślubowały mi posłuszeństwo po wszechczasy, skarbie. (Śmieje się.) Bo inaczej!
Skipper: Ha, bardzo śmieszne, Maurice. (Zaprowadza Maurice'a i Morta do drzwi.) Naprawdę bardzo zabawnie to odegrałeś, ale niestety jesteśmy zajęci.
Mort: (Przerażony.) Ocal mnie.
Skipper trzaska drzwiami.
Skipper: Ach, ten Maurice. Żartowniś z niego!
Kowalski: No, ja tam nie wiem. To nie do końca brzmiało jak niewinny żart.
Szeregowy: (Zmartwiony.) Widział pan jego oczy, szefie?
Skipper: I jeszcze to "bo inaczej". (Śmieje się.) Bo inaczej co, konkretnie?
W bazie pingwinów znienacka gaśnie światło. To samo się dzieje w innych częściach zoo, gasną również nawet latarnie.
Scena VII: Wybieg dla pingwinów (zewnątrz)[]
Szeregowy przesuwa miskę z rybami i wysuwa swoją głowę zza wyjścia z wybiegu.
Maurice: Jazda!
Szeregowy widzi jak cały wybieg dla lemurów jest otoczony pochodniami, Maurice siedzi na tronie, a goryl Bolo ciągnie do góry za pomocą linki żyrandol. Dookoła niego stoją palące się świeczki.
Maurice: Służcie mi, albo cierpię!
Szeregowy jęczy ze strachu i wskakuje z powrotem do bazy.
Scena VIII: Wybieg dla pingwinów (wewnątrz)[]
Rico włącza latarkę, a Kowalski stoi przy stole sprawdzając budowę elektrowni i sterowni wodnej zoo.
Kowalski: Ach.
Rico i Skipper podchodzą do stołu. W tle gra mroczna, rytmiczna muzyka.
Kowalski: Kable elektryczne biegną dokładnie pod wybiegiem lemurów. (Wskazując na plan.) Tuż obok tych rur z wodą. Więc teoretycznie—
Szeregowy idzie w dół po drabinie, przerywa pingwinom i daje im pilne ostrzeżenie.
Szeregowy: Maurice odciął dopływ wody i prądu do wszystkich klatek, trzyma całe zoo w szachu!
Kowalski: Kurczę. (Wyciąga tabliczkę magnetyczną.) Byłem przekonany, że chce zbudować ogromne, elektryczne jacuzzi! Ale żeby coś takiego?
Skipper: Wchodzimy, panowie. (Do Rico.) Rico, nie mamy czasu na subtelności.
Stojący blisko wyjścia Rico zwraca laskę dynamitu z płonącym się już lontem, łapie ją swoim skrzydłem i śmieje się złowieszczo.
Scena IX: Elektrownia / sterownia wodna zoo[]
Dochodzi do wybuchu przed wejściem do elektrowni / sterowni wodnej, a po tym pingwiny wskakują właśnie do niej przybierając waleczne pozy. Zauważa panel kontrolny będący w idealnym stanie i mówi do reszty załogi.
Skipper: Proszę, jak gładko poszło. Odzyskaliśmy kontrolę nad wodą i zasilaniem. Zaczynamy na trzy. Raz, dwa...
Skipper wrzeszczy kiedy jest ciągnięty w górę linką, która jest zawiązana na jego kostce. Następnie ujawnione jest jak on i reszta pingwinów wisi do góry nogami oraz również na ich kostkach są zawiązane linki.
Skipper: Trzy.
Scena X: Wybieg dla lemurów + zoo[]
Nastaje przejście ujawniające to, że pingwiny były ciągnięte aż do wybiegu dla lemurów aby spotkać się z Maurice'm, który już jest w trakcie przejęcia całego zoo. Lemur siedzi na tronie ze złowieszczym wyrazem twarzy i nosi cały czas koronę Króla Juliana.
Kowalski: Czyli faktycznie nie chodziło mu o jacuzzi.
Skipper: Co to za chore, podstępne gierki, Maurice?
Maurice: Dla ciebie Królu Maurice! Władca wszystkiego, czym włada! Drżyjcie przed moim boskim, straszliwym majestatem! (Wydaje dziwne odgłosy, ukazuje straszne wyrazy twarzy i macha swoim językiem dynamicznie.)
Skipper: (Mówi ironicznie, kładzie swoje skrzydło pod bródką.) Wiesz, z tym chyba będzie niestety mały problem, bo widzisz, ja nie znam znaczenia słowa "przegrana".
Kowalski: (Tłumaczy Skipperowi.) "Przegrana" to taki rzeczownik, szefie. Oznacza sytuację, w której jedna ze stron...
Kowalski widzi, że Skipper patrzy się na niego wściekle, gdyż pingwin bierze ponownie wszystko na poważnie.
(Sprawdź scenariusz siostrzanego odcinka dla zrozumienia kontekstu!)
Kowalski: A, jasne. Dobra, już, sam to zrobię. (Uderza się po twarzy.)
Maurice: (Schodząc z tronu.) I tak zmuszę was do posłuszeństwa!
Skipper: Ta? A masz jakieś wsparcie?
Maurice uderza drewnianą laską o piedestał, dając znak aby pojawiła się u niego dwójka goryli górskich, czyli Bolo i Lolo. Wskakują na piedestał i stoją obok Maurice'a.
Skipper: A, czyli masz.
Maurice: To są Bolo i Lolo. Moi osobiści goryle. (Bolo bierze swoją łapą Maurice'a i kładzie go na tron.) Czyli ochrona!
Maurice rzuca gorylom banany, które chwytają swoimi łapami.
Bolo: Bolo.
Lolo: I Lolo.
Bolo: (Ściska bardzo mocno banana swoją łapą, aż on mu z niego wypada.) Zmiażdżą.
Lolo: Małe ptaszki.
Bolo podnosi Rico do góry i upuszcza w taki sposób, żeby odbijał się o pingwiny, a Szeregowy o resztę, co przypomina działanie słynnego perpetuum mobile. Goryle się śmieją.
Skipper: Rico, macie może jeszcze jakiegoś asa w zanadrzu?
Rico zwraca losową kartę, którą chwyta Skipper i wyrzuca ją w powietrze. Odwraca to uwagę goryli tylko na chwilę, potem znowu uśmiechają się złowieszczo w stronę pingwinów.
Szeregowy: Ale, szefie.
Skipper: Cierpliwości...
Karta, którą rzucił Skipper leci dookoła wybiegu, aż ostatecznie leci w stronę liny trzymającej żyrandol ze świeczkami i ją przecina. Dekoracja spada na głowy goryli. Karta również przecina równorzędnie linki, które były zawiązane na kostkach każdego z pingwina. Dzięki temu są oni uwolnieni. Po tym oddział trzyma się ciągnącej się samodzielnie liny i zjeżdżają po niej.
Maurice: Uciekają! Uciekają!
Pingwiny wyskakują z wybiegu lemurów po krótkim zjeździe na lince i stoją za swoim wybiegiem, a ich oczy są skierowane na miejsce, z którego uciekli. Karta wlatuje z powrotem do dzioba Rico.
Szeregowy: I uciekliśmy! Hurra!
Pingwiny ponownie słyszą szaleńczy śmiech Maurice'a.
Kowalski: Moment. Ten śmiech. (Pingwiny się wsłuchują.)
Szeregowy: Brzmi dokładnie tak samo, jak ten wczoraj! Tak, jak..
Skipper: ...jak ten nieszczęsny szaleniec, Julian!
Scena XI: Szpital dla zwierząt[]
Lektor: Szpital dla zwierząt.
Pingwiny są już w środku szpitala do zwierząt i idą powoli oraz cicho w stronę sali, w której przebywa leczony Król Julian. Lemur się cały czas śmieje maniakalnie. Szeregowy czuje strach słysząc jego śmiech. Kiedy pingwiny są już blisko kurtyny widzą one cień leżącego na łóżku szpitalnym, ruszającego się w różne strony i śmiejącego się psychicznie Juliana.
Skipper: Pamiętajcie, panowie. Nie wiemy w jakim żałosnym znajduje się stanie. Przygotujcie się na najgorsze.
Skipper wyciąga swoje skrzydło w celu odsłonięcia kurtyny, za którą jest Julian. Kamera zbliża na nie, a Szeregowy zakrywa swoje oczy i jęczy z przerażenia. Kiedy Skipper odsłania kurtynę, pingwiny widzą Juliana śmiejącego się maniakalnie, ale szczęśliwie, gdyż leży on na łóżku masującym.
Król Julian: (Spogląda na pingwiny.) Wizytacja! Witajcie w mym luksusowym spa, względnie kurorcie, względnie zapasowym pałacu. A teraz dawać prezenty.
Skipper wskakuje na łóżko masujące, stoi na nim obok Juliana i próbuje utrzymać na nim równowagę. Mówi bardzo zdziwiony.
Skipper: Ale... ale, ale ty.. jesteś.. (Julian wyłącza łóżko pilotem) zdrowy.
Król Julian: No, ale przecież. (Wstaje na chwilę i siada na łóżku.) Pamiętam, że jadłem sobie spokojnie jagody i nagle.. badam! Znalazłem się w królestwie komfortu! Jakże się ten los plecie...
Kowalski odwraca uwagę pingwinów i mówi Skipperowi jakie jest działanie jagód sprawdzając wszystko pod mikroskopem.
Kowalski: Szefie, to te jagody.
Ujęcie z perspektywy tego, na co patrzy Kowalski przedstawia zdrową tkankę, która zostaje dotknięta bakteriami pochodzącymi z jagód. Przez to jej kolor zamienia się z zielonego na ciemnoczerwony.
Kowalski: Kiedy miąższ przejrzewa, wydziela szkodliwe enzymy, które wywołują agresję.
Skipper: Matko, prawie jak w Balladynie.
Rico wydaje odgłos zaskoczenia, ale po chwili się ucisza.
Król Julian: (Pije sok.) Pani w bieli dała mi ten pyszny soczek z gujawy i nagle znowu poczułem się tak, jak dawniej.
Kowalski zauważa to, co pije Julian i wymyśla sposób na detoksykację organizmu Maurice'a dotkniętego enzymami z jagód.
Kowalski: Ach. (Idzie do Juliana, bierze jego sok, macza go swoim skrzydłem, próbuje go i mlaszcze aby poczuć smak.) Och! Najwyraźniej owoc gujawy jakoś neutralizuje toksyczne enzymy! No, jasne!
Szeregowy: (Podchodzi do Juliana.) Ale skoro jesteś zdrowy, to co jeszcze robisz w klinice?
Król Julian: A to, że to (Włącza ponownie masujące łóżko za pomocą pilota i wyrzuca go) masujące łóżko jest (Kładzie się na łóżku, jego głos się trzęsie) cu-u-udne!
Skipper: (Wskakuje ponownie na łóżko i stoi o wiele bliżej Juliana niż przedtem.) Słuchaj, no, lemurze! Maurice najadł się tych jagód! (Podnosi Juliana do góry swoimi skrzydłami.) Kompletnie mu odbiło!
Kowalski: (Przybliża się do Juliana.) Zmienił was wybieg w jakąś chorą fortecę.
Szeregowy: (Trzymając się stalowych krat łóżka. Mówi smutnym tonem.) I zniewolił całe zoo!
W czasie kiedy Julian dowiaduje się o tym, co się dzieje w zoo, Kowalski przelewa sok z gujawy do specjalnej butelki z atomizerem, który wkłada potem.
Król Julian: Nie mogę dać wiary własnym uszom! Maurice.. zeżarł moje jagody?!
Scena XII: Korytarz szpitala + łazienka[]
Pingwiny i Julian wracają do zoo przez korytarze szpitala. Kowalski przedstawia Skipperowi naturalny sposób wyleczenia Maurice'a.
Kowalski: Odtrutka z gujawy w podręcznym aerozolu. Jedna dawka powinna wystarczyć.
Król Julian: (Podchodzi do drzwi, pingwiny się zatrzymują.) Tędy. Znam tajne przejście prowadzące do mych włości.
Julian otwiera drzwi do jednej z łazienek. Na początku pingwiny myślą, że to toaleta jest sekretnym wyjściem ze szpitala. Pingwiny oraz Julian patrzą się na toaletę, a Szeregowy się brzydzi.
Skipper: Wyjątkowa sytuacja wymaga wyjątkowych środków.
Pingwiny wskakują po kolei do toalety. Skipper na chwilę wysuwa głowę zdając sprawę, że Julian jeszcze nie wskoczył.
Skipper: A ty na co czekasz, co?
Król Julian: He-he-he, kto? Ja? Ja skorzystam z tajnego, królewskiego przejścia.
Julian dotyka płytkę, z której wysuwa się specjalne wyjście i schodzi w dół z toalety.
Król Julian: Ale.. skoro wolicie szambo, he-he-he, do głowy by mi nie przyszło.. żeby wam czegoś odmawiać. Miłej podróży!
Julian spuszcza wodę sprawiając, że pingwiny lecą w dół bez niewiedzy, że na górze również jest przejście, do którego po chwili wchodzi Julian.
Skipper: Czekaj! Nie wiedzia...
Scena XIII: Wybieg dla lemurów[]
Maurice agresywnie je jagody siedząc na tronie aż do samego końca. Bolo i Lolo stoją między nimi.
Maurice: Gdzie te pingwiny, co?! Gdzie, pytam się! Gdzie?! (Je dalej jagody.)
Skipper: Tutaj.
Pingwiny wracają na wybieg lemurów utrzymując pozy walki, a Skipper trzyma w swoim skrzydle odtrutkę w aerozolu.
Skipper: Ty samozwańczy gremlinie.
Skipper przyciska atomizer, co sprawia że odtrutka rozprzestrzenia się po drugiej części piedestału. Rozprasza to Bola i Lola, którzy idą zaatakować pingwiny. Skipper prosi Króla Juliana o złapanie antidotum.
Skipper: Ogoniasty! Łap!
Julian buja się nad wybiegiem trzymając się liny i łapie odtrutkę. Wskakuje na tron, w którym siedzi Maurice i kieruje jej atomizer w jego twarz.
Król Julian: Ha-ha! Twoje niegodziwe rządy właśnie dobiegły końca! Ja! (Stawia swoją stopę na brzuchu Maurice'a i mówi.) Król Julian! Jedyny, nieustraszony i najprzystojniejszy król lemurów powraca, by—
Pingwiny dalej warczą z gorylami. Skipper robi się niecierpliwy i prosi Juliana o skończenie jego przemowy, aby wyleczyć Maurice'a.
Skipper: Przestań ględzić i to zrób!
Król Julian: Co? Chyba mam prawo do (Maurice wyciąga wałek do ciasta stojąc za Julianem) krótkiej, lecz heroicznej mowy na cześć—
Maurice uderza Juliana wałkiem do ciasta, a przez to wypuszcza on ze swoich rąk odtrutkę, która odbija się o jego głowę i spada na trawę. Maurice śmieje się złowieszczo. Bolo chwyta wszystkie pingwiny.
Lolo: Ej, złapałeś te małe ptaszki, Bolo?
Bolo: Ta, a ty tę głupią wiewiórkę?
Lolo: (Bierze swoją łapą Juliana.) No, przecież!
Maurice: Wygrałem! (Śmieje się triumfalnie i złowieszczo schodząc z tronu.) Jestem najpotężniejszym władcą całego—
Ktoś niespodziewanie przyciska atomizer, a odtrutka rozprowadza się po całej twarzy Maurice'a, który wraca do normalnego stanu.
Maurice: No... ja...
Mort: (Ujawniając się jako ten, kto wyleczył lemura.) Wąchnij, Maurice! Zaciągnij się!
Maurice: (Wącha.) Mmm, gujawa w aerozolu... (Zauważa, że trzyma w ręku koronę Juliana i pyta się innych.) Kto miał czelność ruszyć świętą koronę Króla Juliana?! Yyy, zaraz. (Zdaje sobie sprawę, że to on miał ją na sobie przez cały czas. Zachłystuje się z szoku.) Ja miałem! (Rzuca koronę Skipperowi.)
Mort: (Szczęśliwy powodzeniem rozwiązania problemu.) Hurra!
Wszystkie zwierzęta czują się zdziwione. Skipper oddaje koronę Julianowi.
Scena XIV: Elektrownia / sterownia wodna zoo + zoo[]
Kowalski jest w elektrowni zoo naprawiając panel kontrolny.
Kowalski: Nie mam bladego pojęcia jak się to obsługuje!
Pomimo utrudnień pingwinowi udaje się przywrócić prąd na całym terenie zoo. Włączają się z powrotem wszystkie światła, w tym również na wybiegach innych zwierząt.
Scena XV: Wybieg dla lemurów, po poprawie stanu zdrowia Maurice'a[]
Pingwiny goszczą po chwili czasu u lemurów. Grają oni z Julianem oraz Maurice'm w karty. Pierwszy lemur siedzi na swoim tronie, a obok niego leży stos owoców.
Król Julian: Ponieważ wiem, że blefujesz, więc podbijam stawkę o dwa ananasy.
Julian wypuszcza z rąk ananasy, które spadają na talerz stojący na środku. Odtrącają one rzeczy, które leżały na nim wcześniej.
Maurice: (Czując żal.) Tak strasznie mi głupio... naprawdę groziłem, że coś wam zrobię?
Skipper: O, ta! I bynajmniej nie jeden raz! Ale przecież nie byłeś sobą, to przez te jagody. Najważniejsze, że.. to już koniec.
Jeśli Skipper myśli, że to już jest koniec szaleństwa, to się niestety myli. Kamera zniża się w dół i ukazuje stojącego kilka metrów pod ceglanym piedestałem Morta, który je po kryjomu jagody Juliana, jego oczy są przekrwawione i zaczyna wpadać w szał. Scena ta kończy odcinek.
Napisy końcowe[]
- UWAGA! Napisy zawierają również imiona i nazwiska aktorów głosowych, którzy użyczyli dubbingu postaciom z siostrzanego odcinka.
WERSJA POLSKA: NA ZLECENIE NICKELODEON POLSKA – STUDIO START INTERNATIONAL POLSKA. |
---|
REŻYSERIA: MAREK KLIMCZUK |
DIALOGI POLSKIE: BARTOSZ WIERZBIĘTA |
DŹWIĘK I MONTAŻ: JANUSZ TOKARZEWSKI |
KIEROWNIK PRODUKCJI: DOROTA NYCZEK |
UDZIAŁ WZIĘLI:
SKIPPER - GRZEGORZ PAWLAK |
W POZOSTAŁYCH ROLACH: Joanna Węgrzynowska, Jarosław Domin, Zbigniew Konopka. |