DreamWorks Polska Wiki
Advertisement

Jest to scenariusz drugiej połowy osiemnastego odcinka pierwszego sezonu serialu produkcji DreamWorks Animation, Pingwiny z Madagaskaru, "Prawo dżungli", wyemitowanego w Stanach Zjednoczonych 12 października 2009 roku, natomiast w Polsce 20 lutego 2010 roku. W nocy w nowojorskim zoo nastaje kryzys energetyczny, co oznacza, że zwierzęta muszą obmyślić plan jak przeżyć podczas tego okresu, jednakże Król Julian oznajmia, że ogród stał się od chwili całkowitego zaciemnienia dżunglą. Niestety, Skipper nie widzi tego wszystkiego dobrze. Po chwili dookoła niego oraz reszty pingwinów ma miejsce makabryczny chaos oraz prawdziwa walka o przetrwanie.

Prawo dżungli[]

Scena I: Wybieg dla lemurów[]

Odcinek zaczyna się sceną z Królem Julianem, który schodzi z drzewa śmiejąc się. Po tym dołączają do niego Maurice i Mort. Lemury bawią się w berka na swoim wybiegu.
Król Julian: No, co jest? Gońcie mnie! Ostatni na hopsalni okrywa się hańbą!
Maurice i Mort biegną do innego miejsca na wybiegu, a ich goni Julian, ale po chwili zwraca im uwagę kiedy widzi, że biegają oni dookoła jego tronu.
Król Julian: Hej-ej-ej! Co to ma znaczyć? Możecie mnie gonić (Zatrzymuje lemury), ale wolniej!
Maurice i Mort idą powoli, a Julian truchta dookoła strefy w której znajduje się jego tron.
Maurice: Uuu.
Mort: Fajnie.
Maurice: (Sarkastycznie.) Patrzcie, ścigam się.
Mort: (Kiedy lemury kontynuują zabawę.) I-i-i ja też!
Król Julian niespodziewanie chcąc wyskoczyć z jednej z części wybiegu spada i trafia twarzą na skalalnię lemurów, która straciła powietrze.
Maurice: (Jąka się.) Wasza Wysokość!
Ujęcie na Juliana po wypadku.
Król Julian: (Wstaje.) Coś okropnego i... bolesnego stało się mojej hopsalni. (Odwraca się i mówi do Morta.) Mort, skocz w me ślady, wyjaśnimy to.
Mort wyskakuje z bruku, ale doświadcza on tego samego wypadku co Julian.
Król Julian: Twoja kolej, Maurice. Ale.. na główkę, rzecz jasna.
Zirytowany Maurice warczy i on również skacze.

Scena II: Wybieg dla pingwinów (zewnątrz)[]

Kowalski sprawdza sytuację na wybiegu lemurów przez lornetkę. Towarzyszy mu reszta pingwinów w zewnętrznej części ich habitatu.
Kowalski: (Siedząc na peryskopie.) W materacu lemurów nawaliła pompa powietrzna, szefie. (Schodzi z peryskopu. Przeczesuje kolejne wybiegi aby dowiedzieć się, jaki jest problem.)
Kiedy Kowalski sprawdza inne wybiegi, możemy zauważyć, że Ted trzęsie swoim wiatrakiem, aby zadziałał, Joey kopie stalową bramę by się ona otworzyła, a szympansy trzęsą swoją lampką nocną kiedy widzą, że ona nie działa.
Kowalski: Wiatrak niedźwiedzia, dozownik kangura, lampka szympansów, wszystko siadło.
Skipper: No, tak. Czyli mamy kryzys energetyczny, panowie. (Rico uśmiecha się i kiwa głową w górę i w dół.)

Scena III: Kafejka (zewnątrz)[]

Prawie wszystkie zwierzęta z zoo stoją w zewnętrznej części kafejki i między nimi słychać ogromny gwar. W niej po chwili pojawiają się również pingwiny, które stoją na jednym ze stolików i przyjmują pozy walki, ale oprócz Skippera, który zaczyna mówić do zwierząt.
Skipper: Nie ma powodów do paniki. To tylko.. pierwsza faza inwazji kosmicznych mątw. Dlatego najważniejsze to nie tracić głowy. (Zbliżenie na jego twarz.) Kosmiczne mątwy zawsze zaczynają od głowy.
Kowalski pokazuje zwierzętom komiks o kosmicznych mątwach i uderza lekko w jego okładkę swoim skrzydłem. Szeregowy się tym wszystkim przeraża.
Marlenka: (Podchodzi do pingwinów z rośliną doniczkową w dłoni.) Kosmiczne mątwy? Błagam, to tylko (Ujęcie na jedną z nieświecących się latarń ze skosu.) przerwa w dostawie prądu.
Skipper: To kosmiczne mątwy chcą, żebyśmy tak myśleli, Marlenko.
Skipper schodzi ze stolika wyskakując z niego i zbliża się do Marlenki. Kiedy mówi do niej, kamera zbliża na jego twarz.
Skipper: O ile rzeczywiście jesteś Marlenką.
Kiedy Mason oddaje głos, stojący obok Edek nosi na swojej głowie cylinder pochodzący z lampki szympansów, której słup stoi obok niego.
Mason: Wiesz, ja myślę, że ona ma rację. Najlepszy dowód, że w całym mieście jest ciemno.
Skipper: Racja, po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że to najbardziej.. ech—
Skipper na chwile sobie przerywa i bierze Marlenkę za nogę i trzyma ją do góry nogami cały czas myśląc, że jest ona kosmiczną mątwą.
Skipper: Pokaż te swoje macki, ty.. mątwo.. jedna!
Marlenka: Zwariowa— (Skipper ją upuszcza. Upada na bruk.)
Skipper: Dobrze, przekonałaś mnie.
Pinky: (Wpada w szał, pomachuje skrzydłami.) Brak prądu, och! Skończy się nam jedzenie! (Szlocha.)
Burt: A ja się niepokoję (Chowa pod swoimi nogami trąbą worek z fistaszkami), że się zaczną kradzieże!
Lolo: No, okazja czyni złodzieja, co nie?
Bolo: (Bierze worek fistaszków, który stał między nogami Burta.) No!
Skipper: Spokojna głowa. Pingwiny zawsze mają jakiś plan.
Reszta pingwinów dołącza się do Skippera. Szeregowy i Rico przyjmują pozy walki, a Kowalski przedstawia zwierzętom jego wynalazek, który ma zamiar im pomóc podczas kryzysu energetycznego.
Kowalski: Mój generator zapewni niezbędną rezerwę mocy, więc przy odpowiednim racjonowaniu jedzenia...
Król Julian przerywa Kowalskiemu. Stoi on na jednym z parasoli.
Król Julian: Dość! To nie jest czas na planowanie i mądrzenie się! (Schodzi z parasola i mówi do zwierząt.) Albowiem pozbawione prądu nasze zoo to teraz... (Zbliżenie na Juliana w mrocznym świetle.) jest dżungla! A kto jest królem dżungli, no? (Nikt nie odpowiada.) Dobra, jedna podpowiedź. Ten sam ktoś, to jest królem zoo (Puszcza oczko) i okolicznych terenów zielonych. To znaczy ja. Koniec podpowiedzi!
Kolejny raz ma miejsce gwar rozprzestrzeniający się na całą kafejkę.
Skipper: Bzdura! (Podchodzi do Juliana.) Nie będzie żadnego prawa dżungli, jasne?
Król Julian: Ach, tak? A może łaskawie pozwolisz, że wysłuchamy opinii... proszę ciebie, niezależnego eksperta?
Maurice siedzi przy stoliku, poprawia swój czerwony krawat, wyrównuje papiery i chrząka.
Maurice: (Podnosząc ręce do góry.) Rację zawsze ma Król Julian! Koniec rozprawy.
Mort: (Wyskakuje z teczki.) Patrzcie, mam jego teczkę! (Maurice zamyka teczkę, w której siedzi.) Ał!
Skipper: (Kiedy Maurice odchodzi.) No, chyba nie dacie się na to nabrać!
Nastaje mała cisza. Kiedy Marlenka mówi, Król Julian przybiera bardzo szykowną pozę. Stoją za obok niego Maurice i Mort, którzy też pozują w dystyngowany sposób.
Marlenka: Cóż, to niezależny ekspert.
Już trzeci raz słychać gwar pomiędzy zwierzętami. Kiedy Skipper mówi do Juliana, lemur piłuje swoje paznokcie.
Skipper: To się bardzo, bardzo źle skończy, Wasza Wysokość. A kiedy twoje prawo dżungli wejdzie w życie, to ja się będę tylko śmiał. I wiesz, co ci powiem?
Król Julian: Ech-ech-e! "Niech żyje Król Julian"?
Skipper: Ta— nie! "Wiedziałem, że tak będzie"!
Król Julian: Co?!
Maurice: (Zbliża się do Skippera.) Nikt nie będzie mówił królowi "Wiedziałem, że tak będzie".
Król Julian: (Po przyciśnięciu Maurice'a w dół swoimi rękoma.) To nie do pomyślenia jest!
Skipper: Ta? To zobaczymy, kto miał rację. Hmm?
Król Julian: Tak. Zobaczymy. Ale najpierw.. zobaczymy jak sobie radzicie z podmywaniem swojego króla gąbką!
Maurice stawia przed resztą pingwinów stalowe wiaderko. Król Julian chichocze, podnosi do góry żółtą gąbkę oraz trzęsie swoimi pośladkami zachęcając ich do umycia go.
Szeregowy: (Brzydzi się.) Yyych, zamawiam górę.
Skipper: Szeregowy, nie dajcie się wciągnąć w tę farsę. Za mną, panowie!
Pingwiny ślizgają się po brzuchach i wracają do swojego wybiegu. Mort wyskakuje z wiaderka, a Julian podchodzi do niego i rzuca na niego mokrą gąbkę.
Król Julian: No, masz. Zasłużyłeś sobie.
Mort biegnie do Juliana, ale wychodząc rozlewa on wodę z wiaderka. Król Julian oznajmia nadejście chaotycznego okresu zwierzętom stojąc na jednym ze stolików kafejki, a Mort się trudzi aby umyć lemura gąbką.
Król Julian: A teraz zaczyna się nowy złoty okres, albowiem wstaje świt nowej epoki! Szczęśliwego panowania.. prawa dżungli!

Scena IV: Wybieg dla pingwinów (wewnątrz)[]

Rico, Szeregowy i Kowalski czekają na Skippera. Lider oddziału wchodzi jako ostatni do bazy przez drabinę, ale o czymś zapomina.
Skipper: Oł! Zara', zapomniałem zatrzasnąć właz.

Scena V: Wybieg dla pingwinów (zewnątrz)[]

Kiedy Skipper idzie zatrzasnąć właz, czuje szok widząc obecny stan zoo.
Skipper: Co tu się, na koszmary Eisenhowera dzieje?!
Pingwiny również wysuwają głowy z wejścia i patrzą na to co się dzieje.

Scena VI: Zoo[]

Niestety, całe zoo jest stratowane i wypełnione makabrycznym chaosem oraz wygląda jak wielka ogromna ruina odkąd Król Julian oznajmił, że w nim panuje teraz "prawo dżungli". Pingwiny również widzą na swoich oczach, jak dochodzi do wybuchu wulkanu na wybiegu lemurów. Jeden z kameleonów zmienia co sekundę swój kolor, szympansy są na swoim wybiegu i walczą o banana, który trzymają razem w swoich pyskach, a Burt panicznie się martwi o brak fistaszek. Macha on swoją trąbą oraz ogonem, do którego jest przyczepiony kosz na śmieci.
Burt: Gdzie są moje fistaszki?!

Scena VII: Wybieg dla pingwinów (zewnątrz)[]

Skipper: Okej.
Na wybieg pingwinów spada kosz na śmieci, który w środku się pali. Aby on nie zaatakował pingwinów, przez sekundę się ukrywają. Kosz się odbija o bruk i wylatuje z wybiegu. Pingwiny patrzą dalej.
Skipper: Szybko poszło.

Scena VIII: Zoo[]

Pingwiny zauważają przed swoim wybiegiem jak Lolo i Bolo ujeżdżający odpowiednio Roy'a i Teda chcą zaatakować dwie małe oposice. Jedna z nich trzyma fioletowe winogrona, a druga arbuza.
Lolo: Oddawać żarcie, frajerzy!
Zwierzęta biegną dalej, ale łapią je na gorącym uczynku pingwiny, które wskakują na beczkę z owocami przymocowaną na grzbiecie Roy'a.
Lolo: Co? (Zwierzęta się zatrzymują.)
Skipper: (Grozi im.) Powiedzcie, małpeczki, oddacie to wszystko po dobroci, czy musi zaboleć?
Z beczki niespodziewanie wyskakuje Mort, który zachowuje się nieobliczalnie i trzyma w dłoni ogromny patyk, a w niego wbity jest różowy klapek.
Mort: (Wrzeszczy.) Macie stopę?! Oddawać stopę! Mort.. chce.. stopę! (Wyskakuje z beczki i biegnie dalej śmiejąc się psychicznie.)
Skipper: No, co ty, jego też ukradliście?
Lolo: Ech, yych, zawsze to coś na ząb, nie?
Lolo uderza swoją łapą pingwiny, które przez to wylatują z beczki i trafiają na ścianę, a goryle, Ted i Roy wieją od nich jak najszybciej.

Scena IX: Wybieg dla lemurów[]

Marlenka: Och, tu jesteście. (Wysuwa się z Mauricem zza płotu wybiegu dla lemurów.) Musicie coś zrobić.
Maurice: Wszystkim kompletnie odbiło!
Kowalski: A co z Królem Julianem?
Skipper: Pewnie załamał się jak spróchniały mostek, a ostrzegałem. (Do pingwinów.) Dobra, panowie. Prawo dżungli nie wychodzi temu zoo na dobre. Czas wprowadzić odrobinę pingwiniej dyscypliny i zapanować nad tym chaosem.
Król Julian: Chaosem? (Wychodzi z plastikowego wulkanu.) He-he-he, ale zaraz tam "chaosem", ty głupi pingwinie. Ech, mm, to jasne, że te krzyki i akty rozboju to... oznaki radości na cześć trzech pierwszych minut nowego ładu. Hurra! (Nad nim przelatuje szympans, który chce go zaatakować, ale lemur go unika.) A teraz, ach, sobie odpoczywam, nie chowam się.
Pingwiny, Marlenka i Maurice podchodzą do wulkanu, w którym siedzi Król Julian. Ujęcie na ten moment jest z góry/z jego perspektywy.
Skipper: No, proszę, proszę, Królu Julianie, cisną mi się na ustach pewne słowa.
Kowalski: W kolejności losowej to: "wiedziałem", "będzie", "tak",  "że".
Skipper: (Wskakuje na wulkan.) Jak chcesz, to ci to rozszyfruję.
Król Julian: E-he-he! Cichosza! Żadne "wiedziałem, że tak będzie"! Jestem królem i nadal nad wszystkim panuję!
Julian pomimo ostrzeżeń Skippera wychodzi z wulkanu i biegnie w stronę miejsca, w którym dzieje się największy chaos.
Skipper: Ogoniasty, nie! Rozszarpią cię!

Scena X: Zoo[]

Sceny dantejskie rozgrywają się również przed wejściem do zoo. Na jego strefie głównie widzimy Burta, Joey'ego oraz Masona.
Mason: Prawo dżungli!
Julian stoi przed zwierzętami i próbuje je uspokoić, jednak nie to przynosi efektów.
Król Julian: Tak, tak! Wszyscy kochamy (Przed Julianem spada karton) chaos i przemoc (Przed lemurem idzie Burt), he-he, ale chaos uporządkowany (Pinky rzuca na Juliana beczki, lemur próbuje ich uniknąć), łagodną przemoc!
Pinky: (Wściekła podchodzi do Juliana.) Jesteś ćwokiem, nie królem!
Król Julian: I to jest już jakiś postęp, prawda? Wyrażasz swoje uczucia słowami, a nie wybuchami nie u—
Julian jest niespodziewanie porwany przez Lola, który chwyta go swoją łapą i ucieka z nim trzymając go w niej i ujeżdżając Roy'a. Obok niego cały czas jest ujeżdżający Teda Bolo.
Lolo: Ty, Bolo? Będziemy żądać okupu, czy zwyczajnie go zjemy?
W tle słychać niepokojący odgłos syreny karetki pogotowia ratunkowego. Julian patrzy się niekomfortowo na Lola. Aby powstrzymać całą tą sytuację, pingwiny łapią Juliana, ustawiają się równo w rzędzie oraz trzymają się oni jego nogi.
Skipper: Skończyło się święto lasu, małpiatki!
Pingwiny ciągną Juliana z łapy Lola. To się udaje, jednak Julian wylatuje z niej.

Scena XI: Kafejka (zewnątrz)[]

Burt, zmartwiony brakiem fistaszków plądruje kafejkę. Niszczy wszystko m.in. krzesłem, które jest przymocowane do czubka jego trąby.
Burt: Jak nie dostanę fistaszków, to normalnie...!
Julian po sytuacji z Lolem wpada w kartony, co zwraca uwagę Burta. Julian wstaje, a na głowie ma karton w którym trzymane są najczęściej przywożone fistaszki. Burt zaczyna myśleć, że lemur jest naprawdę jego ulubioną przekąską.
Burt: Ech? Dzień dobry, fistaszku! (Próbuje złapać Juliana, który przed nim ucieka.)

Scena XII: Zoo[]

Pingwiny, Marlenka i Maurice sprawdzają co się dzieje przy kafejce.
Skipper: Kowalski, raport taktyczny.
Kowalski: (Ujęcie z jego perspektywy.) Król Julian wymaga natychmiastowej pomocy. Ale żeby przywrócić porządek, musimy najpierw powstrzymać (Rysuje w notesiku i pokazuje rysunek Skipperowi) element przestępczy.
Szalony Mort przebiega obok zwierząt trzymając cały czas w dłoni patyk z ostrym końcem.
Kowalski: No, i wypadało by się zająć tym.. yych, tu.
Skipper: Więc mamy trzy sprawy, tak? Juliana, Morta i rozwydrzone goryle. Chcę mieć trzy pary po dwóch! Teren działań jest zbyt gorący na solo.
Kowalski: (Pisze w notesie.) Ech, szefie? No, to jest nas o dwóch za mało.
Skipper: (Zrzuca notes i ołówek Kowalskiego na bruk.) A-jaj-jaj-jaj-jaj, nie obchodzą mnie liczby! Potrzebni nam dwaj rekruci, to ich znajdziemy!
Marlenka zdaje sobie sprawę, że pingwiny stawiają najbardziej na nią jeśli chodzi o pomoc w poprawieniu sytuacji.
Marlenka: Zaraz, co?
Marlenka krzyczy, gdy w tym samym czasie Rico ją trzyma, śmieje się maniakalnie i ujeżdża Shelly. Goryle odwracają się i zauważają, że Rico ma zamiar zrobić z Marlenki kulkę i rzucić nią w ich głowy. Po tym wydra znowu trafia w ręce pingwina, a struś zatrzymuje się przed wejściem głównym.
Marlenka: Okej, to było nawet, ech, nawet fajne, he-he!
Lolo: Dawać ją! (Goryle pędzą dalej na Tedzie i Roy'u.) Ju-hu!
Marlenka: Ju-hu! (Ona i Rico pędzą dalej na Shelly.)

Scena XIII: Wybieg dla wydr[]

Mort, u którego nie ma szansy w tej chwili, żeby przywrócić jakiekolwiek pozory normalności warczy trzymając patyk i siedząc na drzewie, które stoi na wybiegu Marlenki. Szeregowy i Skipper próbują go uspokoić.
Szeregowy: (Ujęcie z perspektywy Morta) Już dobrze, Mort. Przecież nie zrobimy ci krzywdy!
Skipper: Nieprawda, Szeregowy, zezwoliłem na użycie siły.
Mort wpada w szał i dźga ostrym końcem patyka Szeregowego i Skippera.

Scena XIV: Kafejka (zewnątrz)[]

Ujęcie na krzesło uderzające na szyld kafejki. Burt próbuje dalej złapać Juliana myśląc, że jest on prawdziwym fistaszkiem.
Burt: Chodź, fistaszku! Chodź, fistaszku!
Kowalski: Chcemy tylko porozmawiać, stary.
Kowalski i Maurice unikają krzesła, które miało zamiar ich uderzyć, ale to się nie stało, gdyż go uniknęli.
Kowalski: Nikt cię nie ocenia, żadnej psychologii.
Między lemurem a pingwinem spada kosz na śmieci.
Maurice: (Zirytowany.) Pogięło cię?! Przecież on nawet nie przypomina fistaszka!
Król Julian: (Wstaje z gruzu.) Co?! Jak śmiesz obrażać moją (Pokazuje swoją głowę.) szlachetną fizjonomię w kształcie fistaszka?!
Burt wsysa swoją trąbą wystraszonego Juliana.
Kowalski: No, ładnie.
Maurice: Odezwał się.

Scena XV: Zoo[]

W innej części zoo ma cały czas miejsce gonitwa innych zwierząt, które uderzają siebie nawzajem. Bez niewiedzy co się dzieje, Lolo chwyta swoją łapą sznur, który zwrócił Rico, ale okazuje się, że na jego końcu przymocowana jest też kotwica, a właśnie jej ciężkość zatrzyma Lola przed kontynuowaniem gonitwy. Goryl patrzy się zdziwiony na Rico i chce się on dowiedzieć co się stało.
Rico: Pa, pa.
Lolo cały czas trzyma sznurek, przez to on spada z grzbietu biegnącego szybko Roy'a. Marlenka natomiast chwyta się szyi Shelly, rozpędza się na niej i wylatuje uderzając tym samym Bola, który spada z pleców Teda. Bolo upada na kostkę, a Roy, Ted uciekają od goryli wraz z Shelly, na której siedzą Rico i Marlenka. Zwierzęta się na chwilę zatrzymują.
Marlenka: Dobra! A teraz oddajmy fanty!

Scena XVI: Wybieg dla wydr[]

Mort cały czas jest w trakcie dźgania Skippera i Szeregowego patykiem. Aby odwrócić uwagę Morta i pomóc mu w znalezieniu Króla Juliana, który jest atakowany przez Burta, Skipper wykorzystuje idealny plan. Zauważa on Rico oraz Marlenkę na wybiegu słoni przygotowujących kilka toreb z fistaszkami.
Skipper: Fistaszki!
Skipper zaczyna się szykować do tego, aby sprawić żeby Mort skupił swoją uwagę na Julianie. Pingwin widzi, jak Burt stoi przed drzwiami kafejki i macha agresywnie swoją trąbą, w której czubku jest utknięty Julian, co wszystko obserwują również Maurice i Kowalski.
Skipper: Mała zmiana planów. (Do Morta.) Zobacz, lemurze! (Szeregowy się odsuwa od Morta i kiwa z uśmiechem swoją głową.) Stopa cię potrzebuje!
Mort: (Słuchając Skippera.) Stopa?

Scena XVII: Kafejka (zewnątrz)[]

Burt uderza swoją trąbą, w której jest utknięty Król Julian o ścianę. Maurice i Kowalski uciekają od słonia aby nie doznać jakiejkolwiek krzywdy. Ssak również przyciska Julianem o kostkę swoją trąbą.
Burt: Masz.. strasznie.. twardą.. skorupkę, niedobry fistaszku!
Mort wylatuje z workiem pełnym fistaszek. Po tym, kiedy one upadają na kostkę, w worek z nimi wbity jest patyk, którym mały lemur atakował Skippera i Szeregowego oraz z niego wylatuje kilka fistaszek.
Burt: Fistaszki!
Julian, który jest upaćkany zielonymi glutami upada na kostkę, a Burt wraca do swojego wybiegu jedząc fistaszki. Lemur wstaje, a dodatkowo podchodzą do niego pingwiny, Maurice i Marlenka.
Król Julian: Uuch! Całe życie przemknęło mi przed oczami i niestety pełne było wielkich, zielonych glutów. Pradawnym bogom dzięki, że to już koniec.
Mort: Stopa!
Mort skacze i trafia na stopę Juliana którą przytula, a to go irytuje.
Roy: (Wściekły.) Tu jesteś! (Podchodząc do Juliana wraz z resztą zwierząt.) Jak mogłeś na to pozwolić?!
Bolo: No, kurczę, przecież mogłem zrobić komuś krzywdę!
Pinky: Jesteś ćwokiem, nie królem!
Król Julian: Tak, tak, a najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło, tak? A teraz możecie wymyślić, jak mi podziękować!

Scena XVIII: Wejście do zoo[]

Przejście do sceny, w której bardzo zestresowany Król Julian stęka oraz jest on przywiązany do katapulty, które zwierzęta z zoo mają wystrzelić w taki sposób, aby z niej jak najdalej wyleciał. Goryle pchną wózek z katapultą, który zatrzyma się przed wejściem do zoo, a za nimi idzie reszta zwierząt.
Król Julian: Żądam rozmowy z niezależnym ekspertem!
Maurice: (Stojąc obok kosza na śmieci.) Tym z teczką, tak? (Odsuwa nogą teczkę chowając ją za kosz. Sarkastycznie.) Nie znam.
Marlenka: (Zaniepokojona obserwując obecne zdarzenia wraz z pingwinami.) Chłopaki! No, przecież musimy coś zrobić, chcecie na to pozwolić?
Kowalski: (Skupiony i rozmarzony.) A ja bym tę katapultę chętnie zobaczył w akcji!
Skipper: To ostatnia okazja, żeby powiedzieć to, co mi się ciśnie na ustach.
Jeden z goryli przygotowuje katapultę do wystrzału oraz kierunek, w jakim będzie wystrzelony Julian. Wściekła Pinky zbliża się do lemura.
Pinky: Jesteś ćwokiem, nie królem!
Skipper: (Przerywa sytuację.) Jeszcze chwileczkę. (Idzie w stronę katapulty, w której jest Julian.) Mam ci coś do powiedzenia, Ogoniasty.
Szeregowy: (Zaniepokojony.) O, nie! W takiej chwili? To okrutne!
Skipper wskakuje na wózek i stoi obok zawiązanego na katapulcie Juliana mówiąc mu stresujące go oraz Maurice'a słowa.
Skipper: Od... razu... wiedziałem... że to jest świetny pomysł!
Dochodzi kolejny raz do gwaru pomiędzy zaskoczonymi zwierzętami.
Król Julian: (Wychyla głowę.) Dlaczego?
Skipper: Jego Wysokość wiedział, że w czasach kryzysu największym złem jest masowa histeria! Więc specjalnie zorganizował taki niby post-apokaliptyczny scenariusz, żeby zwrócić waszą uwagę od braku prądu, genialne!
Skipper klaszcze swoimi skrzydłami chwaląc Juliana za to, co zrobił. Zwierzęta zdają sobie sprawę, że to wszystko nie było zrobione ze złą intencją. Szympansy w tym samym czasie się rozmyślają. Po chwili wszystkie latarnie w zoo się ponownie włączają, co kończy krótki kryzys energetyczny w zoo oraz w Nowym Jorku. Wszystkie zwierzęta się cieszą faktem, że wrócił już prąd i wracają do swoich wybiegów. Dodatkowo Bolo chwyta swoją łapą Króla Juliana i bierze go razem ze sobą.
Szeregowy: Szefie, nie powiedział pan, że pan wiedział! To najszlachetniejsza rzecz, jaką widziałem!
Skipper: Bo czasem, Szeregowy, trzeba, jak to mówią "mierzyć trochę wyżej"! (Czuje irytację słysząc dodatkowy komentarz Juliana.)
Król Julian: Tak! Chwała mi! Bowiem jestem mądrzejszy, niż jakieś tam głupie pingwiny!
Skipper: Rico, wymierzcie trochę wyżej.
Rico: A-ha.
Rico wystrzeliwuje z katapulty arbuza, który trafia w głowę Króla Juliana.
Król Julian: (Poza ekranem wraz z ujęciem na Skippera i Szeregowego.) Ach! Mam arbuza na głowie!
Skipper: I chwała mu za to.
Lemury siedzą na grzbiecie jednego ze zwierząt. Król Julian ma na swojej głowie arbuza, a Mort je kawałki owoca. Scena ta kończy odcinek.

Napisy końcowe[]

  • UWAGA! Napisy zawierają również imiona i nazwiska aktorów głosowych, którzy użyczyli dubbingu postaciom z siostrzanego odcinka.
WERSJA POLSKA: NA ZLECENIE NICKELODEON POLSKA – STUDIO START INTERNATIONAL POLSKA.
REŻYSERIA: MAREK KLIMCZUK
DIALOGI POLSKIE: BARTOSZ WIERZBIĘTA
DŹWIĘK I MONTAŻ: JANUSZ TOKARZEWSKI
KIEROWNIK PRODUKCJI: DOROTA NYCZEK
UDZIAŁ WZIĘLI:

SKIPPER - GRZEGORZ PAWLAK
KRÓL JULIAN - JAROSŁAW BOBEREK
KOWALSKI - JACEK LENARTOWICZ
SZEREGOWY - TOMASZ STECIUK
RICO - JANUSZ ZADURA
MAURICE - WOJCIECH PASZKOWSKI
MORT - TOMASZ BEDNAREK
MARLENKA* - MONIKA KWIATKOWSKA

W POZOSTAŁYCH ROLACH: Beata Jankowska-Tzimas, Joanna Węgrzynowska, Waldemar Barwiński, Jarosław Domin, Grzegorz Drojewski, Zbigniew Konopka, Jakub Szydłowski, Janusz Wituch i inni.

*Jej imię jest czytane przez Tomasza Knapika, tak jak jest zapisywane w oryginalnej wersji językowej (Marlene).

Advertisement